INFORMACJE

Hej skarby!
Co się tak ostatnio cicho zrobiło? Gdzie komentarze z Waszymi opiniami? Proszę, proszę komentujcie ! Bardzo, ale to bardzo mi na tym zależy. Chciałabym znać Wasze zdanie. Nie krępujcie się i komentujcie ile się da ( trochę krytyki też nie zaszkodzi c; ). Piszcie co myślicie, o głównej bohaterce i o każdym z rozdziałów. <3 A, przede wszystkim najważniejsze - DOŁĄCZAJCIE DO WITRYNY i zostańcie Chadersami ! Wszystkich przyjmujemy z otwartymi ramionami ! c;

niedziela, 16 czerwca 2013

Rozdział 10 "To już tak na poważnie".




Minął już tydzień. Dokładnie 7 dni temu przyjechałam do Londynu. Wyjazd od samego początku wydawał mi się beznadziejnym pomysłem, ale teraz nie zamieniłabym go na żaden inny. Czemu?
 Hm... Właśnie te 7 dni, do których wcześniej czułam obrzydzenie i niechęć, całkowicie zmieniły moje życie. Nigdy przedtem nie wyobrażałam sobie, że jedno małe posunięcie może spowodować, iż mój świat znów stanie na nogi. To jedno małe i ryzykowne posunięcie sprawiło, iż poznałam wspaniałych ludzi, doświadczyłam wiele nowych, nieznanych mi do tej pory rzeczy, a przede wszystkim poznałam smak prawdziwego uczucia, które wprawia moje serce w lekkie łaskotanie, zajmuje każdą możliwą komorę mózgową i jest w każdej komórce mojego ciała. To uczucie nosi nazwę Lou.
Podsumowując:
1. Poznałam fantastycznych, zwariowanych i szalonych ludzi;
2. Zagrałam na BIAŁYM  fortepianie (w końcu); 
3. Miałam okazję podziwiać piękno Londynu z perspektywy z jakiej nikt nigdy nie widział; 
4.Nauczyłam się w miarę tolerować Johna;
5. Pogodziłam się z mamą;
6. Poznałam kilka tajemnic reżyserii;
7. Zakochałam się. 
Co do tego ostatniego mogę powiedzieć tylko, że jest fantastycznie. Ciągłe tajemnicze uśmiechy, szczere spojrzenia, nocne spacery z trzymaniem się za ręce plus odwiedzanie tej samej budki z lodami co pierwszego dnia. Wszystko to do siebie tak idealnie pasuje i wszystko jest na swoim miejscu. Tak właśnie powinno być. 
Na samym początku było trochę ciężko odnaleźć mi się w tej nowej sytuacji. Wszytko tak strasznie szybko się zmieniło, do tego doliczyć jeszcze przyjazd dziewczyn i poznanie Eleanor, która...A właśnie...Zdaje mi się, że ten fragment pominęłam... Zatem wróćmy do początku...


__________________________________________________________________________________________________________________________________________________


- Odpowiesz mi szczerze na jedno pytanie? - zapytałam.
Chłopak powolnym ruchem podniósł wzrok i przeniósł go z ust na moje oczy spoglądając na mnie z zaciekawieniem. Pełna noc za oknem towarzyszyła nam przez ten cały czas, podczas gdy nasze stopy poruszały się w rytm tylko przez nas  słyszanej piosenki.
- Postaram się. - odpowiedział lekko zabójczo się uśmiechając.
- To znaczy?
- To znaczy, że odpowiem szczerze jeśli tylko będę znał odpowiedź. - powiedział uśmiechając się jeszcze szerzej ukazując przy tym rząd swoich białych zębów.
- Okey...To...może...
Zdenerwowanie brało nade mną górę. Co jeśli jego odpowiedź będzie inna niż ta jakiej oczekuję? Co jeśli on czuje zupełnie co innego, a ja wmawiam sobie tylko jakieś dyrdymały o tym, że ktoś w ogóle mógłby poczuć do mnie coś takiego?
- To aż tak źle? - spytał unosząc do góry jedną brew. - Dawaj, Aniu. Nie wstydź się.
- Ale to nie jest takie proste, jak się wydaje.
- Oj, nie przesadzaj. Dla chcącego nic trudnego!
Chłopak przez cały czas się uśmiechał, moja mina jednak miała zupełnie inny wyraz.
Ugh...Czy on zawsze wszystko musi brać do siebie tak pozytywnie?
- Aniu, no powiedz wreszcie. Później będę miał za mało czasu na odpowiedź. - ponaglił mnie zniecierpliwiony.
Czy on się ze mnie nabija?
Spojrzałam na niego z wyrzutem.
- Dobra, już jestem poważny. - powiedział i jakby na potwierdzenie swoich słów spojrzał mi głęboko w oczy. To dodało mi otuchy.
Spokojnie, Aniu. Spokojnie. Wyrzuć to z siebie. Dasz radę. Jeszcze tylko uspokajające odliczenie do trzech. 3 - głęboki wdech. 2- wydech i 1- nabranie powietrza do płuc.
Taa...Mogłam się tego spodziewać. Zamiast powiedzieć coś w stylu " Co tak na serio jest między nami?", rzuciłam tylko:
- Co Ty tak na prawdę o tym wszystkim myślisz? - Gdy tylko słowa wypłynęły z moich ust poczułam jak moje policzki zalewają się gorącym rumieńcem.
Lou widząc moje zakłopotanie uśmiechnął się ciepło i mocniej ścisnął moją dłoń.
- To znaczy chciałam zapytać...Jakie są tak na prawdę Twoje odczucia i jak...Ty to spostrzegasz?
Chłopak cały czas nie spuszczał ze mnie oczu. Wprawiło mnie to w jeszcze większe zakłopotanie, dlatego spuściłam wzrok zatapiając go w naszych już nie poruszających się stopach. Przez to całe zdenerwowanie nawet nie zauważyłam, że przestaliśmy tańczyć.
- Odczucia względem...czego? - spytał zdezorientowany. - Wybacz, Aniu. Ale nie bardzo rozumiem.
Jeszcze jeden głęboki wdech.
- Odczucia względem nas, Lou. Przez ten cały czas zastanawiałam się co tak na prawdę do mnie czujesz i co jest między nami. Co noc zastanawiałam się nad tym i próbowałam wymyślić sobie swój własny scenariusz, jednak każdy okazał się być beznadziejny, ponieważ tak czy inaczej frustrowało mnie to że nie wiem. Bo wiesz z mojej strony to wygląda tak, że lubię Cię, a nawet bardzo. Tylko nie wiem, bo może ty nie. Może ty jesteś bardziej za przyjaźnią, chociaż z drugiej strony to by było trochę dziwne i w sumie to już sama nie wiem, bo przecież gdyby tak nie było to nie stalibyśmy teraz tutaj. Ale może dla Ciebie to jest normalne, bo dla mnie będzie tak jak dla Ciebie tylko wystarczy żebyś mi powiedział, to ja wtedy będę wiedzieć i będę pewna, że... - Zupełnie nie mogłam opanować słowotoku, który ni stąd ni zowąd dopadł mnie w błyskawicznym tempie. Czułam jak z każdym słowem rumienię się coraz bardziej, a na twarzy Lou pojawia się coraz to szerszy uśmiech.Nie mogłam już słuchać tych wypływając z moich ust bzdur. Zamknęłam o czy i czekałam aż to się wszystko skończy.  - No wiesz...Bo wtedy będzie po prostu o wiele prościej i... - Przerwałam dopiero w chwili, gdy poczułam jego miękkie usta składające ciepły pocałunek na moich. Zadrżałam pod wpływem jego dotyku, gdy swoimi dłońmi złapał moje ramiona i przywarł do mnie swoją klatką piersiową.
Moje myśli galopowały po całej głowie szukając sobie odpowiedniego miejsca. Krew w żyłach płynęła tak szybko, iż gubiła po drodze swój stały puls, a serce jakby na moment stanęło w miejscu. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Moje ciało nabrało strasznie wysokiej temperatury, czułam jak na karku pojawiają się małe kropelki potu.
Lou przerwał ten cudowny moment, lekko odsuwając się do mnie. Lecz tylko po to, by szepnąć mi do ucha:
- To właśnie czuję, Aniu. Przez cały ten czas powstrzymywałem się, żeby nie powiedzieć Ci tego wprost, ponieważ blokowało mnie to, że nie wiem co Ty czujesz do mnie. Bałem się, ze jeśli posunę się za daleko odwrócisz się ode mnie i stracę Cię na zawsze. Ale teraz wiem, że czujesz dokładnie to samo, dlatego nic nie jest w stanie mnie już powstrzymać.
Chłopak uśmiechnął się lekko, spojrzał mi głęboko w oczy, po czym kolejny już dziś raz "pozwolił sobie" mnie pocałować. Pocałunek był tak samo ciepły i delikatny, różnica polegała tylko na tym, iż był on o wiele, wiele dłuższy.


~*~



- Mówię serio. Największego szału dostaję kiedy źle komentujesz jego ubiór. - opowiadała dziewczyna co jakiś czas wybuchając śmiechem. - Musisz kiedyś tego spróbować. 
- Czyli tak. Nie lubi przesolonego jedzenia. Nie lubi jak się komentuje jego ubiór i jeśli nie odzywa się przez cały dzień oznacza to, że źle się czuje w ubraniu jakie ma na sobie. - podsumowałam. 
- Znakomicie! Teraz już wiesz te w miarę najważniejsze rzeczy.
Wybuchnęłam śmiechem. 
- To są jeszcze jakieś? Myślałam, ze przez tą godzinę zdążyłyśmy omówić już wszystkie.
- Oczywiście, że są. Tego, że Lou to tak na prawdę jedna wielka maruda, dowiesz się za jakiś czas sama. I innych rzecz przy okazji też się dowiesz... - Eleanor zaśmiała się pocieszająco. - A teraz powiedz mi proszę, jak to się stało, ze w ogóle jesteście razem! 
- No cóż... Przyczepił się do mnie jak tylko tu przyjechałam i latał za mną jak pies za swoją ulubioną zabawką. W ogóle nie mogłam się od niego odczepić, chwili spokoju nie mogłam złapać. Aż w końcu postanowiłam, że będzie o wiele lepiej jeśli przystanę na jego propozycje i nie będę udawać, ze nie czuje tego samego co on. - opowiedziałam w skrócie. El przez cały czas nie mogła opanować śmiechu. - No a tak poważnie to w bardzo wielu sprawach mi pomógł i dzięki niemu jakoś inaczej spojrzałam na świat. Było ciężko, ale teraz jest po prostu cudownie. 
- Jej! Tak się cieszę, że jesteście razem! Pamiętam moją rozmowę z Lou, gdy dzwoniłam zapytać się co u niego i tak dalej, a on wręcz tryskał w głosie radością. Już wtedy wiedziałam, że się zakochał, ale palant nie chciał mi nic powiedzieć. - Obie zaśmiałyśmy się na jej słowa. - I też strasznie cię cieszę, że w ogóle mnie polubiłaś. Bałam się, że nie będziesz chciała za mną gadać albo że nasze rozmowy będą strasznie czerstwe. Ale gdy tylko Cię zobaczyłam wiedziałam, że będzie inaczej. - powiedziała po czym z ogromną siłą uścisnęła mnie tak jakbyśmy znały się od lat. Odwzajemniłam uścisk.
Eleanor była niesamowita. Strasznie otwarta taka szczera i uprzejma. Po mimo, iż znałyśmy się zaledwie od ponad godziny wiedziałam, ze mogę jej zaufać.
Z opowiadań dziewczyny wywnioskowałam, ze nie tylko ja bałam się naszego pierwszego spotkania. Lecz gdy tylko El mnie ujrzała, rzuciła się na mnie mówiąc: " Jak dobrze, że w końcu Cię poznałam." Na takie słowa wręcz nie dało się nie uśmiechnąć. Od razu kupiłyśmy sobie po kawie i udałyśmy się do mojego pokoju porozmawiać i poplotkować na temat Lou. Chłopcy byli akurat na planie XFactora, aby jeszcze raz odtworzyć i przeżyć swoją własną historię. Co do reszty dziewczyn to pojawią się dopiero dzisiaj wieczorem. Eleanor postanowiła przyjechać wcześniej, ponieważ tak bardzo nie mogła doczekać się spotkania ze mną. Co z jej strony było bardzo słodkie.
- Wiesz... Tak sobie pomyślałam, ze może na uczczenie naszego pierwszego spotkania, zrobiłybyśmy sobie zdjęcie? - zaproponowała dziewczyna.
- Oczywiście. - Odpowiedziałam uśmiechając się szeroko.


- Wyszło fantastycznie! - krzyknęła podekscytowana El.
- Wiesz, mam pomysł. - powiedziałam uśmiechając się i zabierając dziewczynie telefon. Wybrałam kilka odpowiednich opcji, po czym wysłałam zdjęcie do Lou.
Eleanor patrząc na moje poczynania wybuchnęła głośnym śmiechem.
- Coś czuję, że teraz biedny będzie miał żywot ten nasz chłopaczyna. - stwierdziła.
- Ale gdyby się tak nad tym zastanowić to przecież...- urwałam, gdyż w połowie mojego zdania usłyszałyśmy dźwięk otwieranych drzwi.
Stał za nimi nie kto inny, jak sam Lou. Popatrzył na nas z lekkim zaskoczeniem , po czym pokiwał  niedowierzanie głową. To musiał być dla niego na prawdę ogromny szok.



--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Hej kochani! Z góry chciałabym Wam podziękować za to, że jesteście ze mną przez tan cały czas, pomimo tego że tak bardzo rzadko dodaje rozdziały. Obiecuję, że od teraz to się wszystko zmieni i rozdziały będą dodawane co tydzień i będą zawierały o wiele ciekawsze treści. Tylko chciałabym Was prosić o jedno. Proszę, proszę komentujcie. Pokażcie mi, że jest choć kilku z Was którzy czytają bloga i są ze mną przez ten cały czas. To na prawdę daje dużo motywacji. A no i nie zapomnijcie zajrzeć tutaj za tydzień! <333333

2 komentarze:

  1. Cześć piękna<3
    super, wspaniale, cudownie, genialnie, fantastycznie, najlepiej, kocham cię i czekam na next:*
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, hej <3
    Czytam i... rozdział jak zwykle extra no i oczywiście nie mogę doczekać się next ;) Ściskam i całuję xxx

    OdpowiedzUsuń