INFORMACJE

Hej skarby!
Co się tak ostatnio cicho zrobiło? Gdzie komentarze z Waszymi opiniami? Proszę, proszę komentujcie ! Bardzo, ale to bardzo mi na tym zależy. Chciałabym znać Wasze zdanie. Nie krępujcie się i komentujcie ile się da ( trochę krytyki też nie zaszkodzi c; ). Piszcie co myślicie, o głównej bohaterce i o każdym z rozdziałów. <3 A, przede wszystkim najważniejsze - DOŁĄCZAJCIE DO WITRYNY i zostańcie Chadersami ! Wszystkich przyjmujemy z otwartymi ramionami ! c;

piątek, 1 lutego 2013

Moi kochani !! Oficjalny I rozdział mojego opowiadania !!


Moja obietnica jednak legła w gruzach. Musiałam jechać , uwierzcie robiłam wszystko  co mogłam, ale niestety bezskutecznie.Naprawdę się starałam, wymyślałam cuda, ale w odpowiedzi słyszałam tylko : " Aniu, moja cierpliwość ma ogromny zasięg, ale jeszcze trochę i będziesz leciała sama bez Olki." I tak przez najbliższe 7 miesięcy... Jeśli komuś kiedykolwiek udało się wynegocjować coś u "rady rodzicielskiej" - wyrazy ogromnego  uszanowania, czapki z głów.  Moja niestety jest nieugięta... Po mimo tych wszystkich odpałów...uciekania z domu, upijania się na imprezach i Bóg wie czego - dostałam 2 miesięczny szlaban. ( I tak na marginesie, wcale nie jestem taką masową imprezowiczką, robiłam to, aby się poświęcić. Ale to tak jak gra na maszynie na pieniążek o jakiś telefon albo inny gadżet, tylko cię wyzyskuje pozostawiając po sobie pustkę w portfelu) Więc jak już wspomniałam nic z tego... A co się dzieje teraz, po tej 7 miesięcznej udręce? Wróćmy zatem do teraźniejszości Uśmiech
Wylądowaliśmy. Po 3 godzinach lotu samolotem w końcu na miejscu.
- Witaj Londynie!!! - krzyczała ucieszona Olka.
Tylko jej w tym dniu dopisywał humor. Mama była na mnie strasznie zła. John się nie odzywał, bo rzekomo byłam dla niego bardzo niemiła, ale tak na prawdę to po prostu uraziłam jego ego, z czego oczywiście bardzo się cieszę.
- Boże jak tu pięknie John...- powiedziała mama przytulając się do niego.
Moimi oczami jednak nie było tak cudownie...Szare i pochmurne niebo i zimno jak w cholerę. Cóż jak widać tylko pogoda dzisiaj rozumie mój stan... Przynajmniej ona.
- Hej, dziewczyny bierzcie swoje walizki! - usłyszałam głos Johna.
- Tak jest, proszę pana! - odkrzyknęła Ola i uśmiechnęła się do mnie - Daj spokój. Będzie fantastycznie, zobaczysz. - dodała,  zwracając się bezpośrednio do mnie.
- Taaa... Się okaże. - odpowiedziałam uśmiechając się ponuro.

Kilka godzin później.

Tak jak się tego spodziewałam hotel przechodził samego siebie. Nie wiem czy już wcześniej wspominałam, ale John to reżyser. To dlatego zostaniemy tutaj aż na całe wakacje. Praca nad filmem z różnymi aktorami od zawsze była moim marzeniem, ale jak pewnie się domyślacie już niestety nie jest... On wszystko potrafi zniszczyć nawet marzenia, nawet te najgłębsze, te najbardziej skryte i schowane, aby nikt nie mógł się o nich dowiedzieć. Ale  też i  te największe... Jak opowiadałam wcześniej w moim życiu był taki pewien kryzys. Chciałam wtedy już wyjechać na studia, oczywiście reżyserskie, osiedlić się w innym państwie i przywieźć mamę do siebie. Wiedziałam, że byłaby wtedy ze mnie dumna... Ale Pan Urażone-Ego musiał (jak zwykle) wszystko zniszczyć. Przecież gdyby nie on moja relacja z mamą  byłaby o wiele lepsza. Ale nie poddam się.
- AAAAA!!! Anka jesteśmy w Londynie w najbardziej zajebistym hotelu na świecie!!! Czujesz to ???!!!
Boże jaka ona jest walnięta. Ale za to uwielbiam ją najbardziej. Zawsze i we wszystkim potrafi znaleźć dobrą stronę.
- No proste! Ale wiesz co jest najlepsze?! Na dole jest basen!!!
- Ooo! Już się nie mogę doczekać, kiedy do niego wskoczę, albo kiedy zobaczymy ten cały plan i garderobę aktorów! A tak w ogóle to kto ma grać w tym filmie i co to za film?
- A bo ja wiem. Coś chyba o historii jakiegoś wokalisty, czy coś ...
- Przekonamy się za parę dni. - powiedziała z uśmiechem. - To co teraz robimy?
- Hm.... Wiesz bo ten basen na dole, to tak strasznie kusząco wyglądał...
Obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Chodź wariatko.




PS   Mam nadzieję, że się podobało. Oceniajcie w komentarzach :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz